Witajcie!
Ten rozdział jest niestety tylko uzupełnieniem poprzedniego. Więc będzie krótszy od pozostałych. Nic na to nie można poradzić i musicie się z tym pogodzić
Rozdział 4
„Pod osłoną nocy”
Rodzeństwo zaczęło biec przed siebie, Shadow dostosowywał tempo do Music, która jeszcze nie odzyskała pełni sił. W powietrzu unosił się swąd krwi. Teraz gnębiły ich nie tylko dziwne dźwięki, ale również niewidzialny prześladowca, który z jakiegoś powodu próbował ich złapać, a może nawet zabić. Music przez cały czas wszystko kręciła, jednocześnie rozglądając się za kartkami, gdy nagle coś dziwnego zwróciło jej uwagę:
-Shadow! Chodź tutaj, musze ci coś pokazać! – Powiedziała Music
-Co się stało? –Zapytał brat
-Coś dziwnego dzieje się z kamerą… - Music pokazała Shadow’owi wyświetlacz kamery
-Może się zepsuła? Dlaczego ona tak śnieży? – Zastanawiał się Shadow
Wtem coś nieopodal nich trzasnęło i rodzeństwo odruchowo odwróciło się za siebie. Niczego tam nie zobaczyli, lecz kiedy wrócili do poprzedniej pozycji, ujrzeli przed sobą wysoką postać ubraną w głęboko czarny garnitur i czerwony krawat, a gdy podnieśli wzrok na jego głowę, zauważyli, że nie ma on twarzy, a z jego grzbietu wystają cztery długie macki. Bez chwili namysłu poczęli biec ile sił w nogach przed siebie. Wpadali na drzewa, nie zatrzymywali się, błądzili, a ich tułaczka zdawała się nie mieć końca. Po drodze Music znalazła już piątą kartkę, wszędzie czuli obecność Slendermane’a, jednak nie poddawali się, wiedzieli, że muszą ostrzec innych przed tym co tutaj się dzieje. Biegli dalej, w pewnym momencie zobaczyli jakiś mały budynek, weszli do niego, żeby chwilę odpocząć. Nikogo tam nie zastali, prawdopodobnie budynek został dawno temu opuszczony, jedyne co tam znaleźli to szósta kartka:
-Music, ile kartek już zebraliśmy? – Zapytał Shadow
-Sześć. Chyba jesteśmy już blisko, robi się coraz trudniej… - Odpowiedziała Music
-Tak, musimy się uwijać. Odpoczniemy jeszcze chwilę i idziemy dalej – Zakomunikował Shadow
-Music… Shadow… Czuję wasz strach… Wyjdźcie do mnie…
-Co to było?! – Krzyknęła Music
-To był znak, że najwyższy czas się stąd wynosić! – Powiedział Shadow, po czym skierował swój krok w kierunku wyjścia.
Pobiegli dalej, cały czas rozglądając się za kartkami. Nie długo po wyjściu z budynku, znaleźli siódmą kartkę, znajdowała się ona na wraku jakiegoś samochodu osobowego:
-Jeżeli to co mówią miejscowi jest prawdą, to została nam jeszcze jedna kartka. – Powiedziała Music
-Miejmy nadzieje, że po tym nasz koszmar się skończy… - Skwitował Shadow
Zaczęły się gorączkowe poszukiwania ostatniej kartki, dźwięki stały się nie do wytrzymania, a Slendermane nie odstępował ich na krok. W końcu w oddali Music zobaczyła wysoki słup, a na nim połysk białego papieru:
-Shadow! Patrz tam!
-Nareszcie! Biegnij!
W końcu dotarli do upragnionej ostatniej kartki. W momencie zerwania jej ze słupa, wszystkie dźwięki ustały. Rodzeństwo odetchnęło z ulgą. Wykończeni szaleńczym biegiem, zasnęli pod słupem.
Gdy rano się obudzili, próbowali odnaleźć drogę powrotną:
-Shadow, widzisz jakąś ścieżkę albo coś w ten deseń? – Zapytała z nadzieją Music
-Tam coś jest, chodźmy zobaczyć. – Odpowiedział Shadow
Dróżka, którą znaleźli, doprowadziła ich do budynku kopalni. Nie wyglądała na opuszczoną, więc postanowili poszukać tam pomocy, albo chociaż mapy okolicy. Kiedy przeszli przez bramę, ta zatrzasnęła się odcinając im tym samym drogę powrotną:
-Po prostu świetnie! Co jeszcze nas czeka?! Czy śmierć naszego brata to za mało?! – Krzyczała zdruzgotana Music
-Spokojnie, znalazłem mapę tego budynku. Jest drugie wyjście, wystarczy pojechać windą do góry. – Uspokajał Shadow
Właśnie mieli zmierzać do windy, gdy nagle znajome dźwięki zaczęły gnębić ich na nowo…
I to niestety tyle... Mam nadzieję, że i tak się podoba ^^
Pozdrawiam czytelników!
Tak naprawdę to wina Metallowca bo się nie postarał :3